Nie wiem, czy ktokolwiek tu jeszcze zagląda, ale nie umarłam, więc daje znaki, że żyje. :P
Na razie nie odwieszam bloga, bo nie wiem jeszcze jak to będzie z moim czasem i weną, ale mam nadzieję, że co jakiś czas uda mi się coś wrzucić. :)
Na razie prezentuje pierwsze "coś" z BTS, które jakiś czas temu skradło mi serducho i nie zamierza go wypuszczać z objęć. :3
Jest to maleństwo, które będzie miało jeszcze dwie części.
Mam szczerą nadzieję, że komuś przypadnie do gustu. :3
Enjoy (^^)
Mam szczerą nadzieję, że komuś przypadnie do gustu. :3
Enjoy (^^)
Taehyung nerwowo spoglądał na zegarek, niedbale opierając się o ścianę w zgniłozielonym kolorze. Oczywiście, jak zwykle naraził się psorce od angielskiego i tym samym został wywalony z zajęć za - jak to ona określiła - niestosowne słownictwo i bezczelność. Nie żeby to go jakoś specjalnie obchodziło. Dla kogoś takiego jak on i tak liczyło się tylko jako takie zdanie z klasy do klasy, a mając za kumpla Namjoona nie było mowy, żeby nie dał sobie rady. Wzdychając ciężko, spojrzał po raz kolejny na zegarek, odliczając czas do końca lekcji.
Trzy minuty.
Ze zrezygnowaniem przekręcił lizak w ustach, spoglądając na zagrzybiały sufit znienawidzonej przez niego szkoły. Chciał zapalić. Jego palce nerwowo bawiły się paskiem plecaka, odczuwając brak papierosa. Ostatkami siły woli powstrzymywał się przed wyjściem i oddaniem się w szpony swojego ulubionego nałogu, ale zbyt dobrze wiedział, że Jimin by go zabił. Może nie dosłownie, ale na pewno narzuciłby zakaz dotykania jego seksownego tyłka, co byłoby równie bolesne jak śmierć. Chcąc nie chcąc, musiał więc uzbroić się w cierpliwość i czekać, aż jego chłopak skończy te cholerne lekcje.
- Taehyung, nie powinieneś być w klasie?
Kim podniósł wzrok, spoglądając na stojącą przed nim kobietę w średnim wieku. Woźna Lee była jedyną osobą w tej cholernej placówce, która nie doprowadzała Taehyunga do szewskiej pasji.
No może oprócz Jimina.
- Ajumma…- uśmiechnął się do niej w swój charakterystyczny, zawadiacki sposób, jednocześnie wykorzystując te niewielkie pokłady aegyo, jakie posiadał, na co kobieta tylko cicho prychnęła kręcąc głową.- Wiedźma McKanzie znowu nie doceniła mojego angielskiego.
- A co jej tym razem cytowałeś?
- My name is V, and your ass ain’t talking your way outta this shit. *
Kobieta zaśmiała się głośno, dając chłopakowi mocnego kuksańca w ramię.
- Widzę, że moja edukacja filmowa nie idzie na marne.
- Ależ oczywiście, ajumma! Chociaż Jimin uważa, że masz na mnie zły wpływ.
- Może ma rację. - kobieta puściła mu oczko - Czekasz teraz na niego?
- Tak. - Taehyung sugestywnie poruszył brwiami. - Liczę na małe co nieco przed kolejną lekcją.
- Ty mały bezwstydniku. - Kobieta uśmiechnęła się szeroko, wyciągając z tylnej kieszeni dżinsów paczkę papierosów. - Nie możesz dać biednemu chłopakowi ani chwili wytchnienia, co?
- Zbywał mnie cały weekend, więc.. - Tae wzruszył niedbale ramionami - Jest mi coś winny.
- Ech, żeby mój mąż miał taką wieczną chcicę jak ty. - Kobieta machnęła ręką, wsuwając jeden z papierosów za ucho i chowając paczkę z powrotem. - Dobra, idę. Zaraz dzwonek, a ja muszę jakoś umknąć na fajka. Jakbyś chciał skorzystać z dachu, to drzwi od lewego skrzydła są otwarte. Pomyślałam, że ci się mogą przydać.
- Ajumma, jesteś najlepsza!
Kim uśmiechnął się szeroko, na co kobieta machnęła tylko ręką, jednocześnie puszczając do chłopaka oczko i odeszła żwawym krokiem w stronę tylnego wyjścia.
Taehyung przez chwilę podążał za nią wzrokiem, póki upierdliwy dźwięk dzwonka nie zasygnalizował końca trzeciej lekcji. Kim spojrzał w stronę klasy na końcu korytarza, po dłuższej chwili wypatrując wśród jednokolorowej masy uczniów niewielką postać Jimina. Uśmiechnął się pod nosem, podchodząc bliżej.
- V!
Jimin uśmiechnął się szeroko, szybko wymijając swoich znajomych. Podszedł do wyższego chłopaka i od razu oplótł ręce wokół jego szyi. Taehyung złapał pełne wargi Jimina w swoje, mocno go obejmując i ciągnąc z dala od zdegustowanych spojrzeń uczniów.
- Gdzie idziemy?
- Na dach.
- Znowu… - Jimin nadymał policzki, mrużąc oczy. - Nie możemy pójść gdzie indziej?
- Ale, kocie… - Taehyung pochylił się nad uchem Parka, dmuchając w nie ciepłym powietrzem, tym samym powodując gęsią skórkę na ciele bruneta - Na dachu będziemy sami i będziemy mogli robić co tylko chcemy.
Jimin westchnął zirytowany, odsuwając na bok przyjemne dreszcze.
- Czy tobie zawsze musi chodzić tylko o seks?
- Nie zawsze, ale w twoim przypadku ciężko nie mieć brudnych myśli praktycznie cały czas. - dłoń Taehyunga powoli zjechała w dół pleców Parka prosto na jego idealne pośladki, akurat gdy wspinali się schodami na górę. - Jak chcesz, to ci to wynagrodzę wieczorem. Wiesz, jakieś kino albo coś… Ale na razie potrzebuję twojej pomocy, bo mnie chamsko zostawiłeś na cały weekend.
- Wiesz, że zbliżają nam się zawody i musimy ćwiczyć, a Hoseok-hyung…
- Tak, tak… - Taehyung popchnął drzwi, wypuszczając ich na świeże, wiosenne powietrze. - Nieważne.
Kim rzucił plecak na ziemię, samemu siadając pod murkiem.
- Chodź do mnie.
Jimin westchnął, odkładając plecak i ze zrezygnowaniem usiadł na kolanach Taehyunga, po raz kolejny oplatając wokół niego ręce. Dłonie V natychmiast zjechały na pośladki drugiego chłopaka, a jego usta zaczęły składać chaotyczne buziaki na jego szyi i twarzy.
- Tae…
Ich usta spotkały się w namiętnym pocałunku. V wdarł się językiem pomiędzy miękkie wargi Jimina, delikatnie, acz stanowczo badając nim wnętrze ust bruneta. Jimin jęknął cicho, a jego palce wczepiły się w podkoszulek Kima. Ich języki walczyły ze sobą przez długi czas, pozbawiając ich oddechu.
- Jimin.. - Taehyung zjechał pocałunkami na szczękę bruneta, delikatnie ją przygryzając w niektórych miejscach. - Przez weekend byłem skazany na ręczny. Nie uważasz, że coś mi się należy?
Jimin przygryzł wargę, patrząc prosto w wyzywające oczy V. Jego dłonie powoli zjechały wzdłuż ciała chłopaka, zahaczając o pasek spodni i odpinając je jednym sprawnym ruchem.
- My name is V, and your ass ain’t talking your way outta this shit. *
Kobieta zaśmiała się głośno, dając chłopakowi mocnego kuksańca w ramię.
- Widzę, że moja edukacja filmowa nie idzie na marne.
- Ależ oczywiście, ajumma! Chociaż Jimin uważa, że masz na mnie zły wpływ.
- Może ma rację. - kobieta puściła mu oczko - Czekasz teraz na niego?
- Tak. - Taehyung sugestywnie poruszył brwiami. - Liczę na małe co nieco przed kolejną lekcją.
- Ty mały bezwstydniku. - Kobieta uśmiechnęła się szeroko, wyciągając z tylnej kieszeni dżinsów paczkę papierosów. - Nie możesz dać biednemu chłopakowi ani chwili wytchnienia, co?
- Zbywał mnie cały weekend, więc.. - Tae wzruszył niedbale ramionami - Jest mi coś winny.
- Ech, żeby mój mąż miał taką wieczną chcicę jak ty. - Kobieta machnęła ręką, wsuwając jeden z papierosów za ucho i chowając paczkę z powrotem. - Dobra, idę. Zaraz dzwonek, a ja muszę jakoś umknąć na fajka. Jakbyś chciał skorzystać z dachu, to drzwi od lewego skrzydła są otwarte. Pomyślałam, że ci się mogą przydać.
- Ajumma, jesteś najlepsza!
Kim uśmiechnął się szeroko, na co kobieta machnęła tylko ręką, jednocześnie puszczając do chłopaka oczko i odeszła żwawym krokiem w stronę tylnego wyjścia.
Taehyung przez chwilę podążał za nią wzrokiem, póki upierdliwy dźwięk dzwonka nie zasygnalizował końca trzeciej lekcji. Kim spojrzał w stronę klasy na końcu korytarza, po dłuższej chwili wypatrując wśród jednokolorowej masy uczniów niewielką postać Jimina. Uśmiechnął się pod nosem, podchodząc bliżej.
- V!
Jimin uśmiechnął się szeroko, szybko wymijając swoich znajomych. Podszedł do wyższego chłopaka i od razu oplótł ręce wokół jego szyi. Taehyung złapał pełne wargi Jimina w swoje, mocno go obejmując i ciągnąc z dala od zdegustowanych spojrzeń uczniów.
- Gdzie idziemy?
- Na dach.
- Znowu… - Jimin nadymał policzki, mrużąc oczy. - Nie możemy pójść gdzie indziej?
- Ale, kocie… - Taehyung pochylił się nad uchem Parka, dmuchając w nie ciepłym powietrzem, tym samym powodując gęsią skórkę na ciele bruneta - Na dachu będziemy sami i będziemy mogli robić co tylko chcemy.
Jimin westchnął zirytowany, odsuwając na bok przyjemne dreszcze.
- Czy tobie zawsze musi chodzić tylko o seks?
- Nie zawsze, ale w twoim przypadku ciężko nie mieć brudnych myśli praktycznie cały czas. - dłoń Taehyunga powoli zjechała w dół pleców Parka prosto na jego idealne pośladki, akurat gdy wspinali się schodami na górę. - Jak chcesz, to ci to wynagrodzę wieczorem. Wiesz, jakieś kino albo coś… Ale na razie potrzebuję twojej pomocy, bo mnie chamsko zostawiłeś na cały weekend.
- Wiesz, że zbliżają nam się zawody i musimy ćwiczyć, a Hoseok-hyung…
- Tak, tak… - Taehyung popchnął drzwi, wypuszczając ich na świeże, wiosenne powietrze. - Nieważne.
Kim rzucił plecak na ziemię, samemu siadając pod murkiem.
- Chodź do mnie.
Jimin westchnął, odkładając plecak i ze zrezygnowaniem usiadł na kolanach Taehyunga, po raz kolejny oplatając wokół niego ręce. Dłonie V natychmiast zjechały na pośladki drugiego chłopaka, a jego usta zaczęły składać chaotyczne buziaki na jego szyi i twarzy.
- Tae…
Ich usta spotkały się w namiętnym pocałunku. V wdarł się językiem pomiędzy miękkie wargi Jimina, delikatnie, acz stanowczo badając nim wnętrze ust bruneta. Jimin jęknął cicho, a jego palce wczepiły się w podkoszulek Kima. Ich języki walczyły ze sobą przez długi czas, pozbawiając ich oddechu.
- Jimin.. - Taehyung zjechał pocałunkami na szczękę bruneta, delikatnie ją przygryzając w niektórych miejscach. - Przez weekend byłem skazany na ręczny. Nie uważasz, że coś mi się należy?
Jimin przygryzł wargę, patrząc prosto w wyzywające oczy V. Jego dłonie powoli zjechały wzdłuż ciała chłopaka, zahaczając o pasek spodni i odpinając je jednym sprawnym ruchem.
- Masz rację. Muszę ci wynagrodzić swoje karygodne zachowanie.
Park zsunął się z kolan Taehyunga, zamiast tego kładąc się na betonie pomiędzy rozchylonymi nogami Kima. Powoli rozpiął spodnie chłopaka, dłonią wędrując pod gumkę bokserek.
V wzdrygnął się, gdy w jego penis uderzył nagły podmuch wiatru. Jimin, z oczami błyszczącymi pożądaniem, patrzył na przyrodzenie fioletowowłosego, które sprawnie objął dłonią od razu rytmicznie nią poruszając. Taehyung odchylił głowę do tyłu całkowicie oddając się przyjemności dawanej mu przez bruneta.
Jimin oblizał lubieżnie wargi, pochylając się i delikatnie całując czubek powoli nabrzmiewającego penisa. Mimo, że nigdy nie widział siebie w roli zdominowanego, to jednak było coś w Taehyungu, w jego osobowości, sposobie mówienia i zachowaniu, co sprawiało że Jimin zamieniał się, kolokwialnie rzecz ujmując, w żądną kutasa dziwkę.
Gdy tylko jego sprawna dłoń postawiła „małego V”, jak Taehyung uwielbiał mówić o swoim penisie, do pionu Jimin ułożył się wygodniej i patrząc spod półprzymkniętych powiek prosto, w zamglone z pożądania, oczy Tae objął wargami nabrzmiały członek. Jęk mimowolnie wydobył się z jego gardła, gdy gorzko-słony posmak preejakulatu uderzył w jego kubki smakowe. Zaczął powoli ruszać głową mrucząc z zadowolenia, zjeżdżając coraz niżej i zasysając policzki co jakiś czas. Taehyung wygiął się, jęcząc cicho i wplatając dłoń we włosy Jimina. Usta jego chłopaka były jedną z najbardziej grzesznych i cudownych rzeczy jakie przydarzyły mu się w życiu.
Język Jimina przesuwał się po żyłkach, badając całą strukturę penisa ,a jego dłoń nieznacznie drażniła jądra Taehyunga, łaskocząc je i ściskając.
- Jimin…
Dłoń we włosach bruneta zacieśniła się ciągnąc raz po raz za ciemne końcówki, a biodra V wyrwały do góry. Jimin uśmiechnął delikatnie, po chwili jednak głębiej biorąc penisa fioletowowłosego do ust, niemal dotykając tyłu swojego gardła, i zasysając się na nim najmocniej jak potrafił. Nim jednak V zdążył wykonać jakikolwiek ruch, Jimin wypuścił jego penisa oblizując usta. Uśmiechnął się szeroko do swojego chłopaka nurkując po chwili znów miedzy jego nogi. Jednak zamiast na nowo zając się pulsującą erekcją, wargi bruneta objęły jedno z jąder ssąc je mocno, podczas gdy jego dłoń ściskała drugie.
Taehyung czuł jak odlatuje.
Jęcząc głośno i bezwstydnie mocniej zacieśnił palce we włosach Jimina, siłą zmuszając go do ponownego zajęcia się jego nabrzmiałym i gotowym do dojścia penisem. Gdy tylko gorące wnętrze ust bruneta na nowo otoczyło członek Taehyunga, biodra chłopaka zaczęły poruszać się wbrew jego woli, mocno pieprząc zręczne usta Jimina. V wystarczyła chwila by rozlać się wprost do chętnego gardła Jimina, tym samy wywołując pomruk aprobaty u bruneta.
Oddychając ciężko spojrzał na Parka. Chłopak jeszcze przez chwilę zasysał się na jego mięknącym penisie, połykając ostatnie resztki spermy. Po chwili wypuścił członek V z głośnym mlaśnięciem, i uśmiechając się zadziornie oblizał usta.
- Czy teraz mi wybaczysz ten nieszczęsny weekend?
Taehyung zaśmiał się i pociągnął za krawat Jimina, łapiąc jego nabrzmiałe usta w swoje. Przez dłuższą chwilę oddawał się pocałunkowi, smakując samego siebie na słodkich wargach bruneta. W końcu oderwał się, cmokając tylko nos swojego chłopaka.
- Wybaczam.
Jimin uśmiechnął się szeroko, szybko ubierając Taehyunga i na nowo usadawiając mu się na kolanach.
- Mamy jeszcze całe pięć minut przerwy i mam nadzieję, że się mną zajmiesz prze ten czas.
- A co powiesz na to, żebyśmy się zerwali i poszli do mnie zając się twoim problemem? - V sugestywnie poruszył brwiami, delikatnie ściskając krocze bruneta. - Bo czuję, że brakuje ci miejsca w spodniach, a mój mały V, choć niesamowicie docenia twoje usteczka, to stęsknił się też za twoim boskim tyłeczkiem.
Jimin przysunął się bliżej, ocierając swoją rosnącą erekcję o udo Kima, i delikatnie ugryzł go w ucho wprost w nie szepcząc.
- Myślę, że mój tyłek też się stęsknił za małym V…
*org. My name is Pitt, and your ass ain’t talking your way outta this shit. cytat z filmu Pulp Fiction