INFORMACJE

BLOG ZAWIESZONY DO ODWOŁANIA!


niedziela, 2 lutego 2014

Dirty Pleasure VI

Z opóźnieniem, ale jest!
Niestety nie przebetowany, więc z góry przepraszam za wszelkie błędy jakie wystąpią.
Enjoy^^




Szczekanie psa, czyjś krzyk, płacz dziecka i klakson samochodu.

Mieszanina dźwięków, która obudziła Taemina sprawiła, że przez dłuższą chwilę leżał w łóżku nieruchomy i zdziwiony. Nie pamiętał kiedy ostatni raz obudził się taki lekki, spokojny. Ostatnie miesiące były jednym wielkim bałaganem, wiecznym uściskiem serca i chaosem. A teraz nadszedł spokój.

 Taemin powoli wysunął się z ciepłej pościeli, dopiero teraz zdając sobie sprawę, że spał sam. Jonghyuna nie było z nim całą noc. Opatulając się ciepłą bluzą, którą całe wieki temu zabrał Jinkiemu, wyszedł z pokoju. Wchodząc na korytarz z daleka słyszał radio włączone jak co dzień w salonie, ale również cichą dyskusję z pokoju lidera.

Kuchnię jak zwykle rano okupował Kibum, nucą cicho pod nosem i szykując wszystkim śniadanie. Spoglądając na starszego uśmiech sam wpełzał na jego usta. Cieszył się, że między nimi wszystko było już w porządku.

-Key umma- Objął blondyna w pasie, wtulając się w jego plecy.- Dzień dobry.

-Dzień dobry. Wyspałeś się Minnie?- Kibum obrócił się głaszcząc delikatnie głowę Lee, i przyglądając się mu przez dłuższą chwilę.-Chyba powinienem przestać mówić na ciebie Minnie. Już nie wyglądasz jak dziecko. I już nim nie jesteś, ty noona killer.

-Ale twoim małym Taeminkiem będę zawsze hyung.

Kim zachichotał, mocniej przytulając do siebie Taemina.

-Siadaj więc posłusznie do śniadania Taeminku.

Lee uśmiechnął się szeroko, siadając tuż naprzeciwko smakowitości zalegających na stole, od razu biorąc się za ich pałaszowanie.

-A czemu reszta nie je?

-Onew-hyung jadł, a Minho jest u siebie, i uparcie twierdzi ze nie jest głodny.-Key wywrócił oczami.-Ale ty wcinaj! Wczoraj niewiele zjadłeś chudzielcu.

Zapadła miedzy nimi cisza, przerywana jedynie stukiem pałeczek i garnka. Po chwili w kuchni pojawił się podirytowany Onew, od razu ciężko padając na krzesło.

-I co?- Key uniósł wzrok na lidera.- Dowiedziałeś się czegoś?

-Jest u rodziców. Menadżer powiedział, że rozmawiał z nim, i że obiecał wrócić w nocy. Zapomniał tylko nas powiadomić.

Kibum kiwnął głową. Taemin spojrzał po swoich hyungach zdezorientowany.

-O co chodzi? 

-O Jonghyuna.- Onew złapał za kubek świeżej kawy, dmuchając na niego powoli.- Wyjechał z samego rana nikomu nie mówiąc gdzie i po co.

Młodszy Lee zamrugał zdezorientowany, wracając do powolnego żucia swojego śniadania. Onew powoli sączył swoją kawę, a Kibum krzątał się przy kuchence. W przedpokoju dało się słyszeć skrzyp drzwi, a potem kroki. W progu kuchni pojawił się Minho, blady i z nieodgadnionym wyrazem twarzy.

-Jonghyun jest u rodziców.

-Wiemy.- Onew uniósł głowę patrząc na swojego doensanga.- Rozmawiałem z menadżerem.

-Oh.-Minho usiadł na krześle naprzeciwko Taemina, stukając palcami w ekran telefonu.- Jonghyun nagrał mi się na pocztę.

Po kuchni rozniósł się głos Kima, lekko zniekształcony przez urządzenie.

Minho, jestem u rodziców. Musze pomyśleć na spokojnie, muszę się ogarnąć. Siebie i swoje życie. Nasze życie… Chciałbym z tobą porozmawiać jak wrócę. Muszę z tobą porozmawiać. Powiedz chłopakom, żeby się nie martwili. Wrócę.

W kuchni zapadła cisza. Taemin wbił wzrok w swój talerz, a Key i Onew patrzyli po sobie. W końcu Kibum westchnął, opierając się biodrem o blat i splatając ręce na piersi.

-Widzę, ze przerośnięta jaszczurka poszła po rozum do głowy. Jestem wielce ciekawy co będzie miał do powiedzenia jak wróci. I co ty powiesz jemu.

-Jeszcze nie wiem.

Minho obracał w palcach podkradzioną Jinkiemu łyżeczkę, unikając wzroku Key. Młodszy Kim wpatrywał się w Choiego twardym, nie znoszącym sprzeciwu wzrokiem.

-Jjong wraca w nocy. Masz mnóstwo czasu, żeby przemyśleć co mu powiedzieć. I lepiej dobrze wykorzystaj ten czas.

Kibum obrócił się zbierając z kuchenki jedzenie na dwa talerze, po czym podszedł do stołu kładąc jeden z nich przed Minho.

-Jedz ty cholerna żabo. I nawet nie próbuj się sprzeciwiać.

Choi tylko pokiwał głową, posyłając Kibumowi ciepły uśmiech.

*

Taemin beznamiętnie wpatrywał się w obraz za oknem. Deszcz uderzał w szyby ciężkimi kroplami, a ludzie spieszyli dokoła budynku SM Entertainment uciekając przed nim. 
Taemin wolałby być teraz w dormie i napawać się wolnym dniem, tak jak reszta chłopaków. Chciał wyjść z Kibumem na zakupy, niemal tak jak za dawnych czasów. Ale zamiast tego został ściągnięty do budynku SM, tylko po to żeby dowiedzieć się ze będzie miał, oprócz comebacku, jeszcze więcej obowiązków na głowie. To nie tak, ze był zły. Cieszył się bardzo, że Henry wydawał solowy album, ale był tak strasznie zmęczony wszystkim co go otaczało. 

-Taemin-ssi? Wszystko w porządku?

Henry z troską spojrzał na Lee. Taemin oderwał wzrok od okna, przenosząc go na Lau i uśmiechając się delikatnie.

-Wszystko jest okay hyung. Tylko się zamyśliłem.

-Wydaje mi się ze coś cię gryzie...

-Hyung naprawdę jest w porządku. Jestem tylko trochę niewyspany.

-Powiedzmy, że ci wierzę.-Henry uśmiechnął się szczerze.-Ale pamiętaj, że zawsze możesz ze mną porozmawiać. Muszę w końcu dbać o swojego doensanga, nie?

Lau wyciągnął dłoń, delikatnie ściskając ramie Taemina.

-Dziękuje Hyung.

-Nie ma za co. A teraz chodź coś zjeść. Jestem pewny, że dobry obiad od razu poprawi ci humor.

Henry puścił oczko do młodszego, ciągnąc go w stronę wyjścia. Taemin uśmiechnął się, słabo protestując.

-Nie jestem głodny hyung. Wrócę do dormu, i..

-Taemin-ssi. Nie odmawiaj mi. Proszę.-Henry zatrzepotał rzęsami, przekręcając na bok głowę i wywołując śmiech u Tae i siebie.- Dobra, dobra. Wiem, ze ayego nie jest moją mocną stroną. Ale przynajmniej się zaśmiałeś. A teraz już się nie opieraj.

-Ale hyung…

-Czy Key-umma nie uczyła cię manier? Nie sprzeciwia się swojemu hyungowi.

Taemin zaśmiał się głośno, pozwalając w końcu pociągnąć się do wyjścia.
W sumie co mu szkodziło wyjść z Henrym? I tak miał dzień wolny, a oddalenie się od dormu na dłużej może nie było aż tak złym pomysłem.

*

Obiad z Henrym był przyjemny, i to na tyle żeby obaj całkowicie stracili poczucie czasu. Henry był jednym z niewielu hyungów spoza SHINee, z którym Taemin miał naprawdę dobry kontakt. Lau roztaczał wokół siebie aurę tak niesamowitego ciepła i życzliwości, że młody Lee uspokajał się przy nim i relaksował. Ich rozmowa, choć właściwie nie była na żaden konkretny temat, zwykła gadka szmatka, kilka żartów. A jednak idealnie odciągała myśli Taemina od wszystkiego dookoła.

Bo przecież nie było się czym przejmować, prawda?

To co się wydarzyło między nim i Jonghyunem zostało skończone. Nie było już nic nad czym musiałby się zastanawiać, czym musiałby się martwić.

Popełnił błąd.

Popełnił błąd, bo był głupi na tyle, żeby wmówić sobie, że on i Jonghyun mogliby mieć coś więcej; że mógłby zająć miejsce Minho.

 Wzdychając ciężko przekręcił się na drugi bok, spoglądając mimochodem na zegarek leżący na nocnej szafce.

1:34

Z frustracji przetarł twarz dłońmi. Nie mógł spać. Jego spokój ulotnił się gdzieś po dwóch, zdecydowanie zbyt krótkich, godzinach letargu. Znowu był zestresowany i zmartwiony.

-Cholera!

Mamrocząc pod nosem kilka słów frustracji, wygrzebał się z pościeli i wyszedł z pokoju od razu kierując się w stronę kuchni.

Zimna, niemal lodowata woda mroziła mu gardło i pozornie dawała uczucie uspokojenia. Przez dłuższy czas wpatrywał się w nocne niebo. Gwiazdy świeciły jasno, dając dodatkowe oświetlenie nielicznym grupkom ludzi spacerujących po ulicy.

A on podświadomie wiedział, że wygląda za znajomym autem.

Wzdychając po raz kolejny, obrócił się na pięcie i przeszedł do salonu. Miał cichą nadzieję, że może obejrzenie jakiegoś głupiego nocnego programu, powtórki dramy, czegokolwiek, zmęczy go i ulula do snu.

-Też nie możesz spać?

Ze strachu i zaskoczenia odskoczył do tyłu, niemal potykając się o własne nogi. Minho uniósł się z kanapy, zmieniając pozycję na siedzącą i przeczesując palcami swoje rozczochrane włosy.

-Hyung, nie zauważyłem cię.- Taemin powoli podszedł do sofy, siadając koło Choiego.- Czemu śpisz na kanapie?

-Nie śpię.- Minho zamrugał kilkakrotnie.- Czekam na Jonghyuna.

Lee pokiwał głową, zagryzając dolną wargę. Minho sięgnął po leżący na podłodze telefon, sprawdzając godzinę.

2:00

-Martwię się.- Choi nerwowo obracał w palcach komórkę, spoglądając przez okno.- Dzwoniłem do niego, ale nie odbiera. Nie wiem, czy nie chce ze mną rozmawiać, czy…

-Hyung spokojnie.- Taemin delikatnie pogłaskał ramie Minho.- Musiał pomyśleć. Daj mu czas. Przecież wróci. Jestem przekonany, że teraz właśnie do nas jedzie.

Lee uśmiechnął się delikatnie, mając nadzieję, że choć trochę uspokoił Minho. I siebie.

-Wiesz Minnie jestem idiotą.- Choi schylił głowę, wpatrując się uparcie w podłogę.- To znaczy, nie tylko ja, bo on też. Obaj zachowujemy się jak gówniarze. Może, ten cały związek miał nam nie wyjść?

-Więc co chcesz zrobić jak wróci?

-Ja…

W którymś z pokoi rozległ się dźwięk telefonu, wybijając Minho ze skupienia. Przez dłuższą chwilę milczeli, przysłuchując się jak dzwonek zostaje przerwany.

-Muszę z nim porozmawiać. I nie wiem co będzie między nami. Jeszcze nie wiem. 

Miałem tak dużo czasu, żeby to wszystko przemyśleć, ale rozum podpowiada mi jedno, a serce drugie. Nie wiem co robić, kogo posłuchać…

Drzwi od pokoju Onew otworzyły się z hukiem, a na korytarz wybiegł lider w pośpiechu zakładając na siebie bluzę.

-Hyung co się dzieje?- Taemin i Minho wstali w niemal tym samym czasie, patrząc ze strachem na lidera.

-Minho.- Jinki szybko wsuwał na siebie buty.- Samochód po mnie jedzie, muszę jechać…

-Hyung co jest?

Onew zatrzymał się w połowie ruchu, patrząc na Minho z troską i strachem w oczach.

-Jjong miał wypadek. Jest w szpitalu.

Wszystko dookoła zawirowało, a Taeminowi odebrało oddech. Czując zawroty głowy, opadł na kanapę. Minho stojący przed nim drżał.

-Menadżer podstawił mi samochód, jadę do niego. Zadzwonię do was jak tylko będę coś wiedział.

-Jadę z tobą.

Głos Minho był stanowczy, a on sam wyminął lidera sięgając po buty i kurtkę.

-Minho to bez sensu. Zostań tu a ja zadzwonię jak tylko…

-Nie zostanę! Jadę z tobą i nie obchodzi mnie twój sprzeciw. Mówimy o Jonghyunie, o moim chłopaku, do jasnej cholery!

-I naszym przyjacielu.- Za Jinkim stanął Key.- Pojedziemy wszyscy. Bez dyskusji.

Reszta zgodnie pokiwała głowami, szybko zbierając się do wyjścia.