Z opóźnieniem, ale jest!
Niestety nie przebetowany, więc z góry przepraszam za wszelkie błędy jakie wystąpią.
Enjoy^^
Szczekanie psa, czyjś krzyk, płacz dziecka i klakson samochodu.
Mieszanina dźwięków, która obudziła
Taemina sprawiła, że przez dłuższą chwilę leżał w łóżku nieruchomy i zdziwiony.
Nie pamiętał kiedy ostatni raz obudził się taki lekki, spokojny. Ostatnie miesiące
były jednym wielkim bałaganem, wiecznym uściskiem serca i chaosem. A teraz
nadszedł spokój.
Taemin powoli wysunął się z ciepłej pościeli,
dopiero teraz zdając sobie sprawę, że spał sam. Jonghyuna nie było z nim całą
noc. Opatulając się ciepłą bluzą, którą całe wieki temu zabrał Jinkiemu,
wyszedł z pokoju. Wchodząc na korytarz z daleka słyszał radio włączone jak co
dzień w salonie, ale również cichą dyskusję z pokoju lidera.
Kuchnię jak zwykle rano okupował Kibum,
nucą cicho pod nosem i szykując wszystkim śniadanie. Spoglądając na starszego
uśmiech sam wpełzał na jego usta. Cieszył się, że między nimi wszystko było już
w porządku.
-Key umma- Objął blondyna w pasie,
wtulając się w jego plecy.- Dzień dobry.
-Dzień dobry. Wyspałeś się Minnie?- Kibum
obrócił się głaszcząc delikatnie głowę Lee, i przyglądając się mu przez dłuższą
chwilę.-Chyba powinienem przestać mówić na ciebie Minnie. Już nie wyglądasz jak
dziecko. I już nim nie jesteś, ty noona
killer.
-Ale twoim małym Taeminkiem będę zawsze
hyung.
Kim zachichotał, mocniej przytulając do
siebie Taemina.
-Siadaj więc posłusznie do śniadania
Taeminku.
Lee uśmiechnął się szeroko, siadając tuż
naprzeciwko smakowitości zalegających na stole, od razu biorąc się za ich
pałaszowanie.
-A czemu reszta nie je?
-Onew-hyung jadł, a Minho jest u siebie,
i uparcie twierdzi ze nie jest głodny.-Key wywrócił oczami.-Ale ty wcinaj!
Wczoraj niewiele zjadłeś chudzielcu.
Zapadła miedzy nimi cisza, przerywana
jedynie stukiem pałeczek i garnka. Po chwili w kuchni pojawił się podirytowany
Onew, od razu ciężko padając na krzesło.
-I co?- Key uniósł wzrok na lidera.-
Dowiedziałeś się czegoś?
-Jest u rodziców. Menadżer powiedział,
że rozmawiał z nim, i że obiecał wrócić w nocy. Zapomniał tylko nas powiadomić.
Kibum kiwnął głową. Taemin spojrzał po
swoich hyungach zdezorientowany.
-O co chodzi?
-O Jonghyuna.- Onew złapał za kubek
świeżej kawy, dmuchając na niego powoli.- Wyjechał z samego rana nikomu nie
mówiąc gdzie i po co.
Młodszy Lee zamrugał zdezorientowany,
wracając do powolnego żucia swojego śniadania. Onew powoli sączył swoją kawę, a
Kibum krzątał się przy kuchence. W przedpokoju dało się słyszeć skrzyp
drzwi, a potem kroki. W progu kuchni pojawił się Minho, blady i z
nieodgadnionym wyrazem twarzy.
-Jonghyun jest u rodziców.
-Wiemy.- Onew uniósł głowę patrząc na
swojego doensanga.- Rozmawiałem z menadżerem.
-Oh.-Minho usiadł na krześle naprzeciwko
Taemina, stukając palcami w ekran telefonu.- Jonghyun nagrał mi się na pocztę.
Po kuchni rozniósł się głos Kima, lekko zniekształcony
przez urządzenie.
Minho, jestem u rodziców. Musze pomyśleć na spokojnie, muszę się
ogarnąć. Siebie i swoje życie. Nasze życie… Chciałbym z tobą porozmawiać jak wrócę.
Muszę z tobą porozmawiać. Powiedz chłopakom, żeby się nie martwili. Wrócę.
W kuchni zapadła cisza. Taemin wbił
wzrok w swój talerz, a Key i Onew patrzyli po sobie. W końcu Kibum westchnął,
opierając się biodrem o blat i splatając ręce na piersi.
-Widzę, ze przerośnięta jaszczurka poszła
po rozum do głowy. Jestem wielce ciekawy co będzie miał do powiedzenia jak
wróci. I co ty powiesz jemu.
-Jeszcze nie wiem.
Minho obracał w palcach podkradzioną
Jinkiemu łyżeczkę, unikając wzroku Key. Młodszy Kim wpatrywał się w Choiego
twardym, nie znoszącym sprzeciwu wzrokiem.
-Jjong wraca w nocy. Masz mnóstwo czasu,
żeby przemyśleć co mu powiedzieć. I lepiej dobrze wykorzystaj ten czas.
Kibum obrócił się zbierając z kuchenki
jedzenie na dwa talerze, po czym podszedł do stołu kładąc jeden z nich przed
Minho.
-Jedz ty cholerna żabo. I nawet nie
próbuj się sprzeciwiać.
*
Taemin beznamiętnie wpatrywał się w
obraz za oknem. Deszcz uderzał w szyby ciężkimi kroplami, a ludzie spieszyli
dokoła budynku SM Entertainment uciekając przed nim.
Taemin wolałby być teraz w
dormie i napawać się wolnym dniem, tak jak reszta chłopaków. Chciał wyjść z
Kibumem na zakupy, niemal tak jak za dawnych czasów. Ale zamiast tego został ściągnięty
do budynku SM, tylko po to żeby dowiedzieć się ze będzie miał, oprócz comebacku,
jeszcze więcej obowiązków na głowie. To nie tak, ze był zły. Cieszył się
bardzo, że Henry wydawał solowy album, ale był tak strasznie zmęczony wszystkim
co go otaczało.
-Taemin-ssi? Wszystko w porządku?
Henry z troską spojrzał na Lee. Taemin
oderwał wzrok od okna, przenosząc go na Lau i uśmiechając się delikatnie.
-Wszystko jest okay hyung. Tylko się zamyśliłem.
-Wydaje mi się ze coś cię gryzie...
-Hyung naprawdę jest w porządku. Jestem
tylko trochę niewyspany.
-Powiedzmy, że ci wierzę.-Henry
uśmiechnął się szczerze.-Ale pamiętaj, że zawsze możesz ze mną porozmawiać.
Muszę w końcu dbać o swojego doensanga, nie?
Lau wyciągnął dłoń, delikatnie ściskając
ramie Taemina.
-Dziękuje Hyung.
-Nie ma za co. A teraz chodź coś zjeść.
Jestem pewny, że dobry obiad od razu poprawi ci humor.
Henry puścił oczko do młodszego, ciągnąc
go w stronę wyjścia. Taemin uśmiechnął się, słabo protestując.
-Nie jestem głodny hyung. Wrócę do
dormu, i..
-Taemin-ssi. Nie odmawiaj mi.
Proszę.-Henry zatrzepotał rzęsami, przekręcając na bok głowę i wywołując śmiech
u Tae i siebie.- Dobra, dobra. Wiem, ze ayego nie jest moją mocną stroną. Ale
przynajmniej się zaśmiałeś. A teraz już się nie opieraj.
-Ale hyung…
-Czy Key-umma nie uczyła cię manier? Nie
sprzeciwia się swojemu hyungowi.
Taemin zaśmiał się głośno, pozwalając w
końcu pociągnąć się do wyjścia.
W sumie co mu szkodziło wyjść z Henrym?
I tak miał dzień wolny, a oddalenie się od dormu na dłużej może nie było aż tak
złym pomysłem.
*
Obiad z Henrym był przyjemny, i to na
tyle żeby obaj całkowicie stracili poczucie czasu. Henry był jednym z niewielu
hyungów spoza SHINee, z którym Taemin miał naprawdę dobry kontakt. Lau
roztaczał wokół siebie aurę tak niesamowitego ciepła i życzliwości, że młody
Lee uspokajał się przy nim i relaksował. Ich rozmowa, choć właściwie nie była
na żaden konkretny temat, zwykła gadka szmatka, kilka żartów. A jednak idealnie odciągała myśli Taemina od wszystkiego dookoła.
Bo przecież nie było się czym
przejmować, prawda?
To co się wydarzyło między nim i
Jonghyunem zostało skończone. Nie było już nic nad czym musiałby się
zastanawiać, czym musiałby się martwić.
Popełnił błąd.
Popełnił błąd, bo był głupi na tyle,
żeby wmówić sobie, że on i Jonghyun mogliby mieć coś więcej; że mógłby zająć
miejsce Minho.
Wzdychając ciężko przekręcił się na drugi bok,
spoglądając mimochodem na zegarek leżący na nocnej szafce.
1:34
Z frustracji przetarł twarz dłońmi. Nie
mógł spać. Jego spokój ulotnił się gdzieś po dwóch, zdecydowanie zbyt krótkich,
godzinach letargu. Znowu był zestresowany i zmartwiony.
-Cholera!
Mamrocząc pod nosem kilka słów
frustracji, wygrzebał się z pościeli i wyszedł z pokoju od razu kierując się w
stronę kuchni.
Zimna, niemal lodowata woda mroziła mu
gardło i pozornie dawała uczucie uspokojenia. Przez dłuższy czas wpatrywał się w nocne niebo. Gwiazdy świeciły jasno, dając dodatkowe
oświetlenie nielicznym grupkom ludzi spacerujących po ulicy.
A on podświadomie wiedział, że wygląda
za znajomym autem.
Wzdychając po raz kolejny, obrócił się
na pięcie i przeszedł do salonu. Miał cichą nadzieję, że może obejrzenie
jakiegoś głupiego nocnego programu, powtórki dramy, czegokolwiek, zmęczy go i
ulula do snu.
-Też nie możesz spać?
Ze strachu i zaskoczenia odskoczył do
tyłu, niemal potykając się o własne nogi. Minho uniósł się z kanapy, zmieniając
pozycję na siedzącą i przeczesując palcami swoje rozczochrane włosy.
-Hyung, nie zauważyłem cię.- Taemin
powoli podszedł do sofy, siadając koło Choiego.- Czemu śpisz na kanapie?
-Nie śpię.- Minho zamrugał
kilkakrotnie.- Czekam na Jonghyuna.
Lee pokiwał głową, zagryzając dolną
wargę. Minho sięgnął po leżący na podłodze telefon, sprawdzając godzinę.
2:00
-Martwię się.- Choi nerwowo obracał w
palcach komórkę, spoglądając przez okno.- Dzwoniłem do niego, ale nie odbiera.
Nie wiem, czy nie chce ze mną rozmawiać, czy…
-Hyung spokojnie.- Taemin delikatnie
pogłaskał ramie Minho.- Musiał pomyśleć. Daj mu czas. Przecież wróci. Jestem
przekonany, że teraz właśnie do nas jedzie.
Lee uśmiechnął się delikatnie, mając
nadzieję, że choć trochę uspokoił Minho. I siebie.
-Wiesz Minnie jestem idiotą.- Choi
schylił głowę, wpatrując się uparcie w podłogę.- To znaczy, nie tylko ja, bo on
też. Obaj zachowujemy się jak gówniarze. Może, ten cały związek miał nam nie
wyjść?
-Więc co chcesz zrobić jak wróci?
-Ja…
W którymś z pokoi rozległ się dźwięk
telefonu, wybijając Minho ze skupienia. Przez dłuższą chwilę milczeli,
przysłuchując się jak dzwonek zostaje przerwany.
-Muszę z nim porozmawiać. I nie wiem co
będzie między nami. Jeszcze nie wiem.
Miałem tak dużo czasu, żeby to wszystko
przemyśleć, ale rozum podpowiada mi jedno, a serce drugie. Nie wiem co robić,
kogo posłuchać…
Drzwi od pokoju Onew otworzyły się z
hukiem, a na korytarz wybiegł lider w pośpiechu zakładając na siebie bluzę.
-Hyung co się dzieje?- Taemin i Minho
wstali w niemal tym samym czasie, patrząc ze strachem na lidera.
-Minho.- Jinki szybko wsuwał na siebie
buty.- Samochód po mnie jedzie, muszę jechać…
-Hyung co jest?
Onew zatrzymał się w połowie ruchu,
patrząc na Minho z troską i strachem w oczach.
-Jjong miał wypadek. Jest w szpitalu.
Wszystko dookoła zawirowało, a Taeminowi
odebrało oddech. Czując zawroty głowy, opadł na kanapę. Minho stojący przed nim
drżał.
-Menadżer podstawił mi samochód, jadę do
niego. Zadzwonię do was jak tylko będę coś wiedział.
-Jadę z tobą.
Głos Minho był stanowczy, a on sam
wyminął lidera sięgając po buty i kurtkę.
-Minho to bez sensu. Zostań tu a ja
zadzwonię jak tylko…
-Nie zostanę! Jadę z tobą i nie obchodzi
mnie twój sprzeciw. Mówimy o Jonghyunie, o moim chłopaku, do jasnej cholery!
-I naszym przyjacielu.- Za Jinkim stanął
Key.- Pojedziemy wszyscy. Bez dyskusji.
Reszta zgodnie pokiwała głowami, szybko
zbierając się do wyjścia.
O nie, o nie, O NIE O_O tylko błagam nie uśmiercaj mi go !!! Zrób z nim, co tylko chcesz, ale nie zabijaj Jong'a. ;_;
OdpowiedzUsuńA teraz otrząsając się z szoku X3 Świetny rozdział. Żal tej trójki :( but life is brutal. Życzę dużo weny <3.
Jonghyun, czemu w każdym opowiadaniu jesteś taką ciotą, co to ma same wypadki? I nawet w realnym życiu. Jjongie~
OdpowiedzUsuńRozdział był króciutki, a mimo to jakoś nie miałam motywacji by to komentować wczoraj, naprawdę przepraszam. Ale wiedz, że bardzo mi się podobało, jak zwykle z resztą, mam nadzieję, że o tym wiesz ♥
Jestem bardzo ciekawa rozwiązania. Właściwie Jonghyun musi wybierać między Taeminem a Minho. Musi też mieć na uwadze, że wybierając pierwszego, zrani drugiego (albo na odwrót).
Okej~ Czekam na następny rozdział i wysyłam ci wirtualne hugi ♥
Hwaiting~